Tak sobie myślę, że zero waste, to ja byłam zawsze :-). Nie wyrzucam ubrań, z których wyrosłam, tylko je oddaję. Nie wyrzucam też rzeczy, które przestały mi służyć, tylko je oddaję. Zawsze tak było.
A w pracowni, zawsze miałam kartony, kartoniki, torebki i torebeczki z mniejszymi i jeszcze mniejszymi skrawkami tkanin, które czekały na swoją kolej :-).
Kiedyś przyszła do mnie pani z prośbą o ścinki. Hmmm...no dłuższą chwile nie mogłyśmy dojść do porozumienia. Bo ja nie potrafiłam zrozumieć po co komu moje ścinki. A pani uparcie twierdziła, że to co wyrzucam. W końcu pokazałam pani mój kosz na śmieci, a pani rzekła: " przecież to są już śmieci" i obrażona poszła sobie...
I powiem Wam, że teraz bym już nie miała, czego jej pokazać, ponieważ nie wyrzucam już nawet ścinek...ścineczków :-) i one mają już swoje zastosowanie, ale nie o tym ja dzisiaj chciałam...
Dzisiaj przedstawiam Wam reniferki, które w dużej mierze są właśnie "zero waste". Brzuszki szyję z kawałków, które zostają mi po szyciu czapek skrzatów. A ręce, nogi i uszy, z tego co mi zostało po świątecznych innych projektach. I tak sobie myślę, że gdyby nie to, to nie szyłabym ich aż tyle. Są strasznie czasochłonne! No, ale za to słodziaki takie...sami przyznacie :-)
Reniferki znajdziecie w dziale świątecznym, a dokładnie w Bożym Narodzeniu, bo zapewne będą pięknym prezentem mikołajkowo/świątecznym, a przytulać je można przez cały rok! A że resztki po-projektowe dają wiele możliwości i że każdy jest wykańczany ręcznie przeze mnie, to i każdy inny jest!
Gosiaszyje
Piękne są
Kasia Stankiewicz
Renifery są swietne. Warto bylo im ten czas poswiecic. Tez zbieram wszystkie resztki reszteczki pozbiej robie z nich paputki dla dzieci kokardki i gumki do włosów. Nie cierpie jsk cos sie marnuje :). I tylko mąż niezadowolony bo wszystkiego duzo i wszedzie ;)